wtorek, 22 lipca 2014

Chapter thirteen.


*Regular P.O.V*

Zaraz po tym, jak mała Darcy została przekazana w ręce Eleanor, roztrzęsiona Channel wsiadła do samochodu Louisa, popędzając go. Od kilku minut nie myślała o niczym innym, jak o tym, by być w szpitalu obok faceta, który jest dla niej wszystkim. Pragnęła wiedzieć, że żyje. Pragnęła widzieć, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. Pragnęła, by złapał jej dłoń i powiedział, że nic mu nie jest. Cholernie tego pragnęła.
Siedziała w fotelu pasażera, uporczywi zaciskając swoje dłonie w pięści. Paznokcie wbijały jej się w skórę, ale nie dbała o to. Chciała już być na miejscu.
-Nel, uspokój się. - Louis odezwał się po chwili, mimo, że sam był cholernie przerażony.
-Jak mam się uspokoić?! Liam umiera, a ty mi mówisz, że mam być spokojna?! - krzyczała. Łzy kapały po jej policzkach rozmazując makijaż, ale w tamtym momencie miała to głęboko gdzieś. Liczył się tylko on. Brunet z przepięknymi oczami, których już nigdy może nie zobaczyć.
Po wybuchu Channel, Tomlinson nie odzywał się już w ogóle. Jedynie, kiedy zatrzymał samochód pod szpitalem polecił, żeby na niego poczekała. Nic więcej.
Wchodząc do budynku, dziewczyna popędziła w kierunku recepcji. Blondynka stojąca za blatem widząc, w jakim stanie Nel aktualnie jest, natychmiast odłożyła swoją komórkę, skupiając się całkowicie na niej.
-Li-Liam Payne. - brunetka wydukała, ocierając mokre policzki. Na nic się to jednak nie zdało, gdyż już po chwili słonawa ciecz kolejny raz zalała jej twarz.
-Właśnie został przewieziony na blog operacyjny. 3 piętro.
-Dziękuję. - i zaraz po tym słowie, Nel pobiegła w kierunku wind. Jednak zaraz z nich zrezygnowała i z Louisem na ogonie, pokonywała kolejne stopnie wielkich schodów.
Z trudem łapiąc oddech, dotarła na wyznaczone piętro. Rozglądała się, wzrokiem szukając jakiegokolwiek lekarza, czy choćby pielęgniarki.
Louis przeszedł obok niej, głęboko oddychając. Ręce trzęsły mu się, jak galaretka, a serce waliło, jak oszalałe. Chciał płakać. Płakać i krzyczeć, ponieważ, kurwa, jego najlepszy przyjaciel właśnie walczył o życie, ale nie mógł. Musiał być silny.
Szybkim krokiem ruszył w kierunku białych drzwi, zza których właśnie wychodziła jakaś młoda kobieta. Oparł dłonie na biodrach, przełykając ślinę.
-Przepraszam. - zaczepił ją szybko widząc, że gotowa jest odejść.
-Tak?
-Mój-mój przyjaciel... on-on przed chwilą został tutaj przewieziony. - dukał, parząc na nią szeroko otwartymi oczami.
-Operacja właśnie się zaczęła. Musicie państwo czekać. - powiedziała jedynie, po czym uśmiechając się ze współczuciem, odeszła w kierunku jakiegoś pokoju.
Channel przysłuchiwała się rozmowie i nagle poczuła, jak jej nogi uginają się pod ciężarem jej ciała. Oparła się o kremową ścianę, zamykając oczy. Łapała głębokie oddechy, ale i to zdawało się nie pomagać. Ogarniała ją ciemność. Wiedziała, co za chwilę się stanie. Tak samo było 4 lata wcześniej. W dzień, w którym Liam został aresztowany.
Louis zauważył, że dziewczyna słabnie. Natychmiast podbiegł do niej, łapiąc za ramiona.
-Nel! Nel popatrz na mnie! - potrząsnął nią lekko. Uchyliła powieki dosłownie na sekundę, po czym jęknęła cicho, a łza popłynęła po jej policzku. I w tej samej chwili, jej ciało bezwładnie opadło w ramiona zdezorientowanego bruneta.

*Lou's P.O.V*

-Kurwa mać! - ryknąłem głośno, ignorując fakt, że jesteśmy w szpitalu. -Pomocy! - krzyknąłem,z a bardzo nie wiedząc, co robić. -Channel! Nel, błagam, otwórz te pieprzone oczy, do kurwy nędzy! - syczałem, jakby to wszystko, co się dziej, było jej winą. -Pomocy, ludzie!
-Co się tutaj dzieje?! - młody facet w białym ubraniu wybiegł z pomieszczenia i widząc, że stoję nad nieprzytomną brunetką, westchnął cicho. -Proszę wziąć ją na ręce. - polecił jedynie, a ja pochyliłem się, łapiąc wiotkie ciało Channel.
Wszedłem do białego, wysterylizowanego pomieszczenia i sam ten widok sprawił, że zachciało mi się rzygać.
-Połóż ją na łóżku. Natalie! - krzyknął, przywołując, jak się później okazało, pielęgniarkę, z którą rozmawiałem. Ostrożnie ułożyłem Nel na materacu, po czym osunąłem się, wbijając dłonie w kieszeni spodni. -Może pan już wyjść, poradzimy sobie. - machnął ręką, a ja zacisnąłem szczękę i wyszedłem, starając się nie trzasnąć drzwiami.
Jęknąłem, łapiąc między palce kosmyki moich włosów. Pociągnąłem za nie mocno, a po chwili zwinąłem dłoń w pięść i z całej siły uderzyłem w ścianę na przeciwko mnie. I jeszcze raz. I jeszcze. I, dopiero, kiedy poczułem małe dłonie lądujące na mojej klatce piersiowej, przestałem.
Eleanor tuliła mnie mocno, starając się zapanować nad furią, jaka mnie ogarnęła. Płakała. Płakała, bo czułem, jak je łzy moczą koszulkę na moich plecach.
Oddychałem głęboko, uspokajając się. Spuściłem wzrok na swoje ręce. Krew spływała po nich, kapiąc na podłogę.
-Już dobrze? - wyszeptała, a ja wypuściłem powietrze z ust i odwróciłem się twarzą do niej. Natychmiast wtuliła się we mnie, dzięki czemu mogłem objąć ją w pasie. Ukryłem nos w jej gęstych włosach, wdychając tak dobrze mi znany zapach perfum.
-Nic nie jest dobrze, El. - wymamrotałem słabo, a w moim gardle formowała się gula. Upadałem. Powoli i stopniowo upadałem, by w końcu ukazać, że wcale nie jestem taki twardy.
-Ej. - mruknęła cicho, odsuwając się. -Lou popatrz na mnie.
Otwarłem powieki, nadal trzymając ją blisko siebie. Patrzyła na mnie załzawionymi oczami, ale uśmiechnęła się. Uśmiechnęła i położyła swoją dłoń na mojej twarzy, a ja wtuliłem się w nią, cmokając kciuk, którym przejechała po mojej dolnej wardze. -Wyjdzie z tego, skarbie.
Westchnąłem cicho i opierając się o białą ścianę, przyciągnąłem brunetkę do siebie, kolejny raz zdając sobie sprawę, jak kurewskim szczęściarzem jestem.

~*~

Mijała trzecia godzina, a ja krążyłem po małym korytarzyku w tę i z powrotem, czując na sobie wzrok Eleanor. Ona te siedziała, jak na szpilkach, wyczekując jakiejkolwiek wiadomości.
Niedawno dowiedziałem się, że Harry odzyskał przytomność po środku usypiającym, który znajdował się w szczykawce. Daria została zbadana i również już kontaktowała, co się wokół niej dzieje.
Channel obudziła się, ale chwilę po tym zasnęła, skamląc cicho i prosząc Boga, by uratował Liama. I ten widok sprawił, że kolejny raz poczułem się winny. I taki byłem.
Byłem winny, ponieważ, kurwa mać, to ja wciągnąłem go w to gówno, gdy miał zaledwie 17 lat. To ja zaproponowałem mu dach nad głową po tym, jak spierdolił z domu. I to ja nauczyłem go wszystkiego, co potrzebne my było, żeby przetrwać w tym pieprzonym gównie.
Gdyby nie mój pierdolony egoizm i chęć zgarnięcia go do gangu, pewnie siedziałby teraz w jakieś firmie i byłby bezpieczny.
Ale jest też jeden plus - to dzięki mnie poznał Channel. To ona, w jakimś stopniu, uratowała go przez kompletnym dnem. To ona wparowała do jego życia, jak huragan, wywracając je do góry nogami. I, owszem, na początku zbytnio za nią nie przepadałem, ponieważ wydawało mi się, iż sprawi, że Liam zacznie trzeźwo myśleć i opuści gang, a, nie oszukujmy się, był najlepszy, jeśli chodziło o dilerkę. Jednak, moje obawy okazały się zbędne, ponieważ, mimo tego, że ten idiota kochał ją ponad wszystko, wybrał nas. Wybrał jebane więzienie, zostawiając Nel z dzieckiem. I właśnie wtedy zauważyłem, że może i sprawiłem, że był najlepszy, ale spowodowałem też, że popełnił największy błąd w całym swoim życiu.
Wypuściłem powietrze z ust i gotowy, by usiąść, zauważyłem sylwetkę poddenerwowanego ciemnowłosego chłopaka, który za rękę trzymał roztrzęsioną brunetkę.
-Zayn. - mruknąłem pod nosem i w tym samym momencie, zauważył mnie i otwierając wielkie drzwi, ruszył pośpiesznie w moim kierunku.
-Cze-cześć, co z nim? - spytał od razu, puszczając rękę Tori, a ta natychmiast wpadła w objęcia Eleanor.
-Trzymając nas w niewiedzy od 3 godzin. nadal go operują.
Mulat przeczesał swoje włosy, przeklinając pod nosem.
-Stary, kurwa, jeśli on nie przeżyje... -
-Jest silny, wygra to.  - przerwał mi i poklepał moje ramię. Jęknąłem, modląc się w duchu, by Malik miał rację.

*Liam's P.O.V*

Ból rozlał się po całym moim ciele, kiedy poczułem, jak coś ostrego wbija się w moją skórę. Chciałem otworzyć oczy i sprawić, by zabrali ode mnie to coś, ale nie mogłem. Wewnątrz krzyczałem o pomoc. Bolało. Kurewsko bolało.
Kilka sekund później ustało i słyszałem czyjeś ciche rozmowy.
-Ciśnienie spada. - ktoś powiedział. Co to znaczy? Gdzie ja, kurwa, jestem?! Co się dzieje?!
-Cholera. - inny głos.
-Doktorze!
Doktorze?! Jestem w szpitalu?!
Głośny szmer i coś ciężkiego wylądowało na mojej piersi.
3...
2...
1...
Ból. Największy i najmocniejszy, rozrywający mnie od środka. Prąd przeszył moje ciało. Uniosłem się, wyginając w łuk, a nieprzyjemna fala na nowo rozlewała się po moim ciele.
I jeszcze raz.
-Tracimy go! 
Kolejny raz poczułem to metalowe coś.
I znowu ból.
Jęczałem w myślach, starając się przywrócić częściom mojego ciała czucie, ale na marne.
-Wróć do nas! Halo!
Ostatni raz. Ostatni wewnętrzny skowyt z bólu i...
Koniec.
Spokój i ulga.
Ciemność.
Raj.


*Channel's P.O.V*


Uniosłam ciężkie powieki, po czym zamknęłam je szybko pod wpływem ostrego światła. Odczekałam kilka chwil i przykładając dłoń do pulsującego bólem czoła, spróbowałam znowu.
Powitała mnie sterylność pomieszczenia. Zmarszczyłam brwi, wszędzie widząc biel i czując dziwny zapach. I dopiero, kiedy przed pokojem, w którym byłam, zobaczyłam kilka osób, przypomniałam sobie co tak właściwie się stało i gdzie jestem.
Natychmiast poderwałam się z miejsca i potykając się o własne nogi, wypadłam na korytarz widząc osoby, które najbardziej potrzebne mi były w tamtym momencie.
Zayn przecierał twarz i opierając się o ścianę, stał obok pobladłego Louisa. Niall siedział na krześle ze spuszczoną głową, a o jego ramię opierała się drobna brunetka, która tępo wpatrywała się w jeden punkt przed sobą. Harry spał na krześle, poobijany, a jego szyja, jak i głowa owinięte były bandażem. Natomiast Eleanor wchodziła właśnie do pomieszczenia trzymając za rękę osłabioną Darię.
Oczy wszystkich zwróciły się w moim kierunku, kiedy jęcząc z trudem uratowałam się od upadku. Na domiar złego, widok ich wszystkich w takim stanie sprawił, że kolejny raz moje serce pękło na pół.
-Li-Liam. - wyjąkałam jedynie, po czym kolejny raz zalałam się łzami. Zjechałam po kremowej ścianie i chowając twarz w dłoniach, usiadłam na zimnej posadzce.
-Channel... - usłyszałam dobrze znany mi głos i już po chwili zostałam złapana za ramiona i przyciągnięta do mocnego uścisku przez moją siostrę. Zapłakałam głośniej czując, jak na nowo umieram. Umieram razem z nim.
-Ktoś idzie. - Zayn odezwał się nagle, a ja szybko uniosłam głowę. Pociągając nosem, zauważyłam, jak straszy mężczyzna przechodzi przez szklane drzwi i pocierając swoje dłonie, wzdycha cicho.
-Doktorze? - Louis mruknął z wyczuwalnym napięciem w głosie. Siwiejący lekarz zdjął swoje okulary, a jego wzrok padł na mnie, siedzącą na zimnej podłodze.
Victioria odsunęła się ode mnie, dzięki czemu, z trudem, stanęłam na nogi.
-Co z nim? - kolejne pytanie zadał Niall, który pojawił się obok mnie.
-Cóż... - westchnął znowu. -Pan Payne został postrzelony w okolicach serca, dzięki czemu doszło do jego zatrzymania.

A ja w tamtym momencie poczułam, jakby wszystko, co miałam dotychczas, zniknęło. Ze mną na czele.

-------------------------------

Dobry wieczór, kochani! x
Witam Was kolejnym rozdziałem i na prawdę jestem z niego zadowolona. :)

Wielkimi, na prawdę wielkimi krokami zbliżamy się do końca tej historii.
Zostały tylko 3 rozdziały. :)
Jak się z tym czujecie? XD

Zauważyłam, że ostatnio Wasze zainteresowanie zmalało. 
Z 18/20 komentarzy, spadliśmy na 10.
Co się dzieje?
Robię coś źle? :(
Nie będę dawać szantażu na komentarze, po teraz to już nie ma sensu.
Chcę jedynie, żeby osoby, które przeczytają ten rozdział, zostawiły chociażby jedną kropkę, pokazując tym samym swoją obecność.
Proszę Was, nie ignorujcie tego. ;c

Okay, więc prawdopodobnie będziecie chcieli mnie zabić, ale pamiętajcie - to nie jest koniec!
Nie panikujcie od razu, ja jestem na prawdę zdrowo jebnięta i jeszcze mogę Was zaskoczyć :D

Nie wiem, czy jest możliwość, żeby pacjent podczas operacji czuł i słyszał, co się wokół niego dzieje.
Ale wyobraźcie sobie, że tutaj żyjemy w innym świecie, okay? XD

Nie będę dłużej Was zanudzać.
Jeszcze raz, błagam, zostawcie swoją opinię. 

Kolejny rozdział może już za kilka dni :)
Całuję x
Do następnego, ily ♥
@awmyhazz


15 komentarzy:

  1. I znowu becze, dzieki skarbie xD
    Dawaj mi tu kolejny! :(
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Skomentowałabym to bardzo długim komentarzem, ale nie mam na to chwilowo czasu i z góry za to przepraszam ..

    Po tym rozdziale definitywnie stwierdzam, że nie moge doczekać się kolejnego rozdziału. To nie może się tak skończyć i cały czas wierze, że przy tym ostatnim zdaniu po prostu nie postawiłaś jeszcze 2 kropeczek na końcu i to zdanie zostanie zakończone w kolejnym rozdziale. NIE MOŻE BYĆ INACZEJ, ON BD ŻYŁ !

    Naprawde nie moge się rozpisać, ale chce jeszcze podziękować za cały twój trud włożony w to opowiadanie, zresztą tak samo jak we wszystkie inne (czytam wszystko co napiszesz) bo ty tracisz swój wolny czas, wymyślasz, planyjesz tylko po to, aby nas uszczęślkwić za co z całego serca dziękuję ! x
    Wolnego czasu, weny i komentarzy życzę ! :D

    @feelingsgoodies

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepłakałam cały rozdział,ja sie zabije jak się skończy ten ff

    jezu on nie może umrzeć,weź go ożyw trfdcxfrdsx

    @Real_Piam_Payne

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech on żyje! Rozdzial na prawde swietny placze jak dziecko

    OdpowiedzUsuń
  5. No kurde przed chwila byłam szczęśliwa ponieważ za parę godzin zostane ciocia a tu taka akcja! Leze i rycze!
    Mam nadzieje że przeżyje!
    Szkoda mi Chanel.!
    Czekam na następny!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się ;'c niech on żyje!
    czekam na nexta ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. No chyba kuźwa nie! Ej no, niech Liam żyje, niech wszystko będzie z nim w porządku. Cholera jasna, nie męcz go tak! :( Rozpisałabym się, ale nie mam na to czasu, bo jestem na wakacjach. Rozdział długi, ale bardzo miło się czytało. Kurczę no, martwię się o Lamę! :(

    lift-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. hej
    nie mam siły
    jak już wiesz przeczytałam to wczoraj wieczorem ale miałam czegokolwiek w sobie żeby sie zebrać i napisać ten komentarz który i tak znając mnie w ogóle nie wyjdzie i sama go pewnie nie będę rozumiała
    myślałam że noc jakoś złagodzi ten ból i pozwoli skleić mi coś sensownego ale nie
    dupa
    to nie ma sensu dlatego pisze to teraz mimo iż jak sie teraz za to zabrałam to znowu mam łzy w oczach
    i ty dobrze wiesz dlaczego
    wiesz jak bardzo go kocham
    wiesz jak kurewsko mi zależało żebyś nic mu nie robiła
    kurwa!
    brak mi słów
    ale ty i tak musiałaś to wszystko spierdzielić
    nie mam siły i czegokolwiek żeby tutaj coś jeszcze wymodzić
    idk
    i taaak ja wiem że to nie jest jeszcze koniec bo ty nie zostawisz tego wszystkiego tak jak jest
    ty zrobisz tak że będzie jeszcze gorzej
    idk co
    a z tym że to koniec tego opowiadania czuję się fatalnie i ty dobrze o tym wiesz
    no ale co więcej
    nie będę się rozczulać i zanudzać
    wiesz że mimo tego co ty tu robisz ja i tak mam tą pierdoloną nadzieję że jednak ożywisz go, postawisz na nogi i dasz mu święty spokój?
    kurwa no mam nadzieję...
    dobra, koniec
    rozdział wiesz że świetny i chyba nie musze tego powtarzać
    czekam na kolejny tylko błagam cie po raz kolejny
    OSZCZĘDŹ MI GO
    i to tyle
    buziaki :**
    ilysm ♥
    twoja w tej chwili właśnie rozwalona i nie mogąca sie w ogóle pozbierać...
    @LoveWithHarold

    P.S. Taka prośba do ciebie... Kocham tą historię i chciałabym... Tak bardzo bym chciała... Hmm... Czy kiedy skończysz tą historię, będzie już epilog, to mogłabyś skleić to wszystko w całość i podesłać mi w wersji PDF? Chciałabym mieć to opowiadanie na e-booku do poczytania. Jak książkę :)
    Taka moja prośba, o ile nie zrobi ci ona żadnego kłopotu <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Liam będzie żył , prawda? Musi!
    Nienawidzę takich momentów :/
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham czytać tego bloga i mam nadzieje ze szybko ukaże się tu nowy rozdział :* <3
    kocham cie za to pisanie <3
    iza ****

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak usmiercilas Liama to chyba umre. Jezu, nie wyobrazam sobie tego jak Chan poradzi sobie bez Li. Omgg. Nie nie nie nie nieeeeee. Prosze prosze proszeeeeee. Liam ma zyc. Plosee tak baldzuu baldzuuuuuu ;p
    Cudowna chistoria :)))
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  12. * historia

    Sorkii jestem na kom wiec wieszz.. XD

    OdpowiedzUsuń
  13. co
    co?
    co?!
    c o
    c o?
    c o?!
    CO
    CO?
    CO?!
    C O
    C O?
    C O?!
    COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?!
    what the kurwa fuck is that?!
    Okej, spokój...
    Ale no... ugh
    Czytam w napięciu i nagle "Liam's pov", a]jestem pełna szczęścia, bo Liam żyje, a potem takie, że serce się zatrzymało... co?
    Ale może zatrzymało się, ale zdąrzyli go uratować, hm? Ja już nic nie będę podejrzewać, bo rzeczywiście jesteś zdrowo jebnięta, w dobrym sensie, i masz w chuj wiele pomysłów (i za to cię kocham), więc idk, co tym razem wymyśliłaś, haha x
    No wreszcie jesteś zadowolona! Ja oczywiście też i wgl jgiyfvifcufutdcutdtudcydutd
    jak to ja XD
    Okej, to idę ochłonąć...
    lmao
    Ilysm ♥
    Twoja @divathirlwall xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Cocoocoococococo ale jak to? :(
    Nie rób nam tego prosze....

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero wczoraj trafiłam na twoje blogi i szczerze Ci wyznam, że są zajebiste. Podoba mi się ta historia i szkoda, że tak szybko się skończy (chyba będę płakać). Czekam na next z niecierpliwością i mam nadzieję, że bardzo szybko ukaże się nowy rozdział, a w nim Liam przeżyje. Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń