Idąc jedną z nowojorskich ulic, kierowałam się w stronę przedszkola. Darcy właśnie kończyła zajęcia, a Justin dał mi dzień wolny, więc spokojnie mogłam ją odebrać.
Robiąc kolejne kroki, moja głowa pękała od nadmiaru myśli. To ten dzień. Dokładnie 4 lata temu Liam wylądował w więzieniu. Nie wróciłam do Londynu nawet na kilka dni. Zostawiłam tam rodziców, Arianę, Victorię... Wszystko, co miałam.
Nie utrzymywałam kontaktów z żadnym z chłopaków. Bałam się, że któryś z nich sprawi, że w jakiś dziwny sposób zatęsknię za tym dupkiem. W prawdzie, cholernie za nim tęsknię, ale nie wrócę tam. Nie ma mowy.
Przekroczyłam bramę, wchodząc na teren przedszkola. Moje oczy skanowały podwórko, szukając małego brzdąca.
-Mamusia! - cichutki pisk zwrócił moją uwagę. Uśmiechnęłam się, odwracając głowę w kierunku mojej córeczki. Przykucnęłam, rozkładając ramiona, a ona zaczęła biec w moją stronę. Chwilę później już była w moich objęciach. -Pójdziemy na lody? - spytała swoim słodkim głosikiem, szarpiąc mnie za rękaw bluzki.
-A byłaś grzeczna? - uniosłam jedną brew.
-Tak! - powiedziała głośno, podskakując lekko.
-No to idziemy. - oznajmiłam, całując ją w czoło. -Do widzenia! - zawołałam do opiekunki, a ona mi odmachała. Złapałam córkę za rączkę i razem kierowałyśmy się w stronę Starbucks'a.
Darcy miała nie całe 4 lata. Wypytywała o ojca, ale ja cały czas zbywałam ją tą samą gadką. Mówiłam, że na pewno kiedyś nas odwiedzi, no bo co miałam jej powiedzieć? Że jej tata siedzi za handel narkotykami?
-Prosimy dwa desery lodowe. - powiedziałam do dziewczyny za ladą, kiedy weszłyśmy do kawiarni. Mój Skarb usadowił się wygodnie na jednej z kanap. Machała nóżkami w przód i w tył, uśmiechając się przy tym. Była do niego taka podobna... jego uśmiech... jego charakter... jedynie oczy miała inne. Ale cała reszta to była jego dokładna kopia.
Wiele się zmieniło. Mam świetną pracę, oraz ludzi, którzy mi pomagają, ale tak na prawdę, to tylko Darcy trzyma mnie przy życiu. Tylko dla niej jeszcze funkcjonuję. Muszę być silna, bo mam córkę.
-Idziemy? - spytała, wyrywając mnie z zamyślenia. Dopiero teraz zauważyłam, że zdążyła już zjeść swój deser. Wierciła się w miejscu, spoglądając na mnie.
-Tak, kochanie. Chodź. - szepnęłam, biorąc ją na ręce. Zapłaciłam i opuściłyśmy lokal, kierując się do domu mojego kuzyna.
Justin jest prezesem w jednej z wytwórni muzycznych. Mimo młodego wieku, osiągnął cholernie dużo. Zapewnił mi dach nad głową oraz pracę. To on odkrył mój talent. Okazało się, że mam całkiem niezły głos, mimo to nie próbuję swoich sił w show biznesie. Jestem dźwiękowcem.
Przekraczając próg wielkiego domu, do moich nozdrzy dostał się niesamowity zapach. Po chwili, z kuchni wyłoniła się smukła sylwetka Seleny.
-Ciocia! - pisnęła Darcy, podbiegając do niej.
-Cześć, szkrabie. - wzięła ją na ręce, mocno przytulając. -Hej. - mruknęła do mnie, posyłając mi swój szeroki uśmiech. Odwzajemniłam gest.
-Myślałam, że masz sesję. - powiedziałam, kiedy znalazłyśmy się w kuchni.
-Skończyłam trochę wcześniej i pomyślałam, że zrobię obiad. - odparła, kontynuując krojenie warzyw. -Dzwonił Cody. - szepnęła po chwili ciszy, zbijając mnie z tropu.
-Darcy, idź do swojego pokoju. - poprosiłam, a on skinęła głową i zaraz jej nie było. Stanęłam obok brunetki, czekając na jakieś informacje.
-Mówił, że musi z tobą porozmawiać. To ważne. - oznajmiła, patrząc na mnie. Westchnęłam.
-Zadzwonię do niego wieczorem. - mruknęłam, po czym zabrałam się za robienie sosu.
~*~
Przed snem, Darcy powiedziała mi coś, co dosłownie mną wstrząsnęło :
"Jeśli tatuś zjawi się tutaj w nocy,
powiedz mu, że bardzo go kocham."
Kiedy byłam już sama, emocje wzięły górę. Płakałam i płakałam i płakałam, nie mogąc przestać. Moje serce pękało, kiedy w głowie odtwarzała mi się scena naszej ostatniej, wspólnej nocy. Tak cholernie za nim tęskniłam... Brakowało mi go... To on był moją drugą połową. Razem tworzyliśmy coś niebezpiecznego, ale to tak na prawdę nas połączyło. Przeciwieństwa się przyciągają.
Delikatne pukanie do drzwi sprawiło, że szybko otarłam mokre policzki.
-Mogę? - chrapliwy głos Justin'a przebił się przez drewnianą płytę, a po chwili jego sylwetka wyłoniła się zza niej. -Wszystko w porządku? - spytał, siadając na skraju łóżka. Pokiwałam głową. -Nie kłam. - mruknął, piorunując mnie wzrokiem.
-Wszystko w porządku, Justin. - przekonywałam, wymuszając uśmiech.
-Dobra, jak chcesz. -machnął ręką. -Cody dzwoni. - oznajmił, podnosząc się z miękkiego materaca. Natychmiast na niego spojrzałam, przypominając sobie, że miałam do niego oddzwonić.
-Już idę. - szepnęłam, a on opuścił mój pokój. Wzięłam kilka głębokich wdechów, po czym ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie, biorąc do ręki telefon. Odetchnęłam ostatni raz, przykładając aparat do ucha.
-Tak? - odezwałam się i dziękowałam w duchu, że brzmiałam normalnie.
-Chanel? - głos mojego brata sprawił, że obraz znów zaczął mi się zamazywać.
-To ja. - mruknęłam, a cichy szloch wydostał się z moich ust.
-Nie płacz. - szepnął i mogłam wyobrazić sobie, że przeciera dłonią twarz. Zawsze tak robi, kiedy się martwi. -Wiem, że miałem o nim nie wspominać, ale... - zaciął się na moment. Moje tętno przyśpieszyło.
-Ale? - dociekałam i czułam, jak kolejny kawałek mojego serca spada w dół i roztrzaskuje się na milion drobinek. Cody westchnął i usłyszałam, jak zamyka drzwi. Pewnie wyszedł na dwór.
-Ale Liam wychodzi z więzienia. - odparł. Wstrzymałam oddech, czując nagłe osłabienie. Łzy spłynęły po moich policzkach.
-J-jak to? - wyszeptałam, podkulając nogi.
-Wychodzi za dobre sprawowanie. Nie mogą trzymać go tam dłużej, bo nikogo nie zabił. - tłumaczył spokojnie, jakby chciał sprawić, bym czuła się lepiej.
-Ale postrzelił. - przypomniałam mu, prawie sycząc.
-Wiem. Mimo to dostał tylko 4 lata. Wychodzi jutro. - powiedział. Stanęłam na równe nogi.
-Dopilnuj, żeby mnie nie znalazł. On nie może się dowiedzieć, że jestem w Nowym Jorku. Błagam. - płakałam. Strach coraz bardziej ogarniał mnie całą, powodując morze łez.
-Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy. - uspokajał mnie, mimo to, to nic nie dało. Krążyłam po pomieszczeniu, przygryzając wnętrze policzka. Nagle rozbrzmiał dzwonek, sprawiając, że zaczęłam się trząść. Stanęłam w miejscu, błagając Boga, by to nie był żaden z chłopaków. -Jesteś tam? - głos Cody'iego odbił się w mojej głowie.
-Muszę kończyć. - mruknęłam, po czym nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się, odkładając telefon. Powoli i w miarę cicho podeszłam do drzwi. Drżącą ręką złapałam za klamkę, naciskając na nią i tym samym przyciągając mahoniową powłokę w swoją stronę. Stanęłam, jak wryta, kiedy zobaczyłam moją siostrę, która trzymała za rękę, tak dobrze mi znanego, mulata.
-Hej. - Victoria mruknęła cicho, uśmiechając się lekko. Jej piękne, brązowe oczy były zaszklone.
-Tori... - szepnęłam i nie czekając dłużej, odepchnęłam Zayn'a na bok, owijając ramiona wokół brunetki. Szybko zrobiła to samo, cicho łkając. -Co wy tutaj robicie? - spytałam, odsuwając się od niej. Otarła mokre policzki, kiedy wpuściłam ich do domu.
-My... musimy ci o czymś powiedzieć. - oznajmiła, patrząc znacząco na swojego chłopaka.
-Jeśli chodzi o... Liam'a... - wydukałam, czując rosnącą gulę w gardle. -...to wiem, że jutro go wypuszczają.
-To też, ale... my... pobraliśmy się. - wymamrotała, kiedy mulat objął ją w pasie, przyciągając ją do swojego torsu. Wytrzeszczyłam oczy.
-Ale... jak to? - sapnęłam z niedowierzaniem. Uśmiechnęła się.
-Normalnie, no. - palnęła, a ja podskoczyłam w miejscu, po czym rzuciłam się na nią, prawie ją miażdżąc.
-Gratulacje! - starałam się nie piszczeć, jednak nie udało mi się. Kolejny raz objęłam Victorię, a kiedy to samo miałam zrobić z Zayn'em, on zastygł w miejscu, skupiając swój wzrok na czymś za mną. Zaalarmowana, odwróciłam głowę, a wtedy moje serce stanęło.
-Mamusiu, kto to? - spytała cichutko Darcy, stojąc parę metrów przede mną. Mocno przytulała do siebie misia, którego dostała od mojej mamy. Zanim do niej podeszłam, zerknęłam na mulata, który wydawał się nieźle zdezorientowany.
-Chanel... co to ma znaczyć? - spytał chłodno, dzięki czemu na moim ciele od razu pojawiła się gęsia skórka. Pośpiesznie wzięłam małą na ręce.
-To... to moja córka. - wypaliłam, całkowicie zbijając go z tropu. Stał i patrzył to na mnie, to na Darcy.
-J-jak to twoja córka? - spytał, oddychając coraz szybciej.
-Chanel, co się tutaj... - głos Justin'a odbił się echem w moich uszach. Jasna cholera, jeszcze jego brakowało. -Kim oni są? - zmarszczył brwi.
-Wszystko wytłumaczę ci jutro. Weź małą i dopilnuj, żeby zasnęła. - poprosiłam, a on skinął głową i odebrał ode mnie moją córeczkę, po czym zniknął w pokoju. Popatrzyłam na Victorię, która posłała mi współczujące spojrzenie. Wiedziała o wszystkim, jako jedna z niewielu.
-Odpowiesz mi? - dociekał mulat, już wyraźnie zirytowany. Nerwowo przeczesałam włosy i westchnęłam głęboko.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz? - wytknęłam palec w jego stronę, patrząc na niego.
-Niby dlaczego? - uniósł obie brwi. Tori mocno trzymała jego rękę, jakby bała się, że w każdej chwili może wybuchnąć.
-Bo wtedy Liam nigdy nie da mi spokoju. - odparłam, czując, jak powoli zbiera mi się na płacz.
-To jego córka? - spytał. Przygryzłam dolną wargę, nic nie mówiąc. -Zapytałem, czy to jego córka? - syknął.
-Zayn. - zgromiła go Tori. Mogłam wyczuć, że ona przeżywa dokładnie to samo, co ja.
-Taa... to jego córka. - wymamrotałam, pociągając nosem.
-Wie o niej? - zadał kolejne pytanie, ale tym razem nieco łagodniej. Potrząsnęłam głową.
-Nie i nie może się dowiedzieć, błagam. - szepnęłam, zrozpaczona. Jęknął, szarpiąc za swoje włosy.
-Ona musi mieć ojca. - zauważył, siadając na kanapie.
-Myślisz, że poradzi sobie w tej roli? - zakpiłam. Zayn, masz niezłe poczucie humoru.
-Nie wiem, ale wiem, że będzie cię szukał. I nie odpuści, dopóki cię nie odnajdzie. - powiedział poważnym tonem, a mnie zakręciło się w głowie.
@hazzsunshine
-Mamusiu, kto to? - spytała cichutko Darcy, stojąc parę metrów przede mną. Mocno przytulała do siebie misia, którego dostała od mojej mamy. Zanim do niej podeszłam, zerknęłam na mulata, który wydawał się nieźle zdezorientowany.
-Chanel... co to ma znaczyć? - spytał chłodno, dzięki czemu na moim ciele od razu pojawiła się gęsia skórka. Pośpiesznie wzięłam małą na ręce.
-To... to moja córka. - wypaliłam, całkowicie zbijając go z tropu. Stał i patrzył to na mnie, to na Darcy.
-J-jak to twoja córka? - spytał, oddychając coraz szybciej.
-Chanel, co się tutaj... - głos Justin'a odbił się echem w moich uszach. Jasna cholera, jeszcze jego brakowało. -Kim oni są? - zmarszczył brwi.
-Wszystko wytłumaczę ci jutro. Weź małą i dopilnuj, żeby zasnęła. - poprosiłam, a on skinął głową i odebrał ode mnie moją córeczkę, po czym zniknął w pokoju. Popatrzyłam na Victorię, która posłała mi współczujące spojrzenie. Wiedziała o wszystkim, jako jedna z niewielu.
-Odpowiesz mi? - dociekał mulat, już wyraźnie zirytowany. Nerwowo przeczesałam włosy i westchnęłam głęboko.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz? - wytknęłam palec w jego stronę, patrząc na niego.
-Niby dlaczego? - uniósł obie brwi. Tori mocno trzymała jego rękę, jakby bała się, że w każdej chwili może wybuchnąć.
-Bo wtedy Liam nigdy nie da mi spokoju. - odparłam, czując, jak powoli zbiera mi się na płacz.
-To jego córka? - spytał. Przygryzłam dolną wargę, nic nie mówiąc. -Zapytałem, czy to jego córka? - syknął.
-Zayn. - zgromiła go Tori. Mogłam wyczuć, że ona przeżywa dokładnie to samo, co ja.
-Taa... to jego córka. - wymamrotałam, pociągając nosem.
-Wie o niej? - zadał kolejne pytanie, ale tym razem nieco łagodniej. Potrząsnęłam głową.
-Nie i nie może się dowiedzieć, błagam. - szepnęłam, zrozpaczona. Jęknął, szarpiąc za swoje włosy.
-Ona musi mieć ojca. - zauważył, siadając na kanapie.
-Myślisz, że poradzi sobie w tej roli? - zakpiłam. Zayn, masz niezłe poczucie humoru.
-Nie wiem, ale wiem, że będzie cię szukał. I nie odpuści, dopóki cię nie odnajdzie. - powiedział poważnym tonem, a mnie zakręciło się w głowie.
-----------------------------------------
Hej, haj, heloł! :)
No to mamy jedyneczkę! :D
Jestem zadowolona z tego rozdziału.
Mam nadzieję, że i Wam się spodoba.
Jak widzicie, moje słowa się spełniły.
Chanel już ma pod górkę.
A to dopiero początek problemów.
Kocham Was i liczę na szczere opinie. x
Jejku tak straszne Cię przepraszam za tę obsuwę... Możesz mnie walnąć, udusić cokolwiek chcesz, ale przez szkołę kompletnie zapomniałam, że mam coś u Ciebie do przeczytania. Wiem, że to marna wymówka, ale wybacz mi kochana i mam nadzieje, że następne wpisy będę już komentować na czas :)
OdpowiedzUsuńZacznę od prologu, bo od niego dziś zaczęłam. Bardzo fajnie go przedstawiłaś. Pozostawił w mojej głowie pytania i nutę tajemnicy, którą chciałam od razu poznać, wiec z szybkością światła znalazłam się przy pierwszym rozdziale.
Boże tak mi szkoda Chanel.. Widać, że trzyma się tylko dla córki i jak cholernie jej ciężko. Bardzo dobrze uchwyciłaś jej emocje. Zaskoczyłaś mnie tym ślubem Torii i Zayna. Może to trochę dziwne, że nie zaprosiła własnej siostry na ślub, ale czuję że celowo to zrobiła. Wiedziała, że to będzie trudne dla niej.. Wrócić tam po tym wszystkim i do tego z Darcy...
Ciekawe co będzie jak pojawi się Liam :D
Czekam z niecierpliwością na next! <3
@Real_Paradiise xx
OMFG TORI I ZAYN SIE POBRALI NRTHJGEHUISJHNZHJHGFBGYHRYUJHDBUNDJC *-*
OdpowiedzUsuńAle sie jaram, wiesz dlaczego haha <3
Weź czasem sie tak wczuwam w role Tori jakbym to rzeczywiście była ja hahaha głupia jestem <3
Ale Zayn ma racje, że Tori powinna mieć ojca :cc
Mam nadzieje że Chanel i Liam jeszcze będą razem <3
Trzymam za to kciuki ;*
Ogólnie to rozdział jest wspaniały.
Chanel jest taka słodka *u*
I przy słowach "Jeśli tatuś zjawi się tutaj w nocy, powiedz mu, że bardzo go kocham." sie poryczałam Jezuuu :c
Czekam na next'a <3
Weny ;*
@luv_my_zayn
Ale się dzieje!
OdpowiedzUsuńJednak bd miała pod górkę, ale może uda się wszystko być mało skomplikowane.
I mała Darcy.
Zobaczyłam w niej Liasia, serio!
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
@TheAsiaShow_xx
Hej <3
OdpowiedzUsuńJest pierwszy rozdział <3 jupii ja jeł fajowo, rozdział jest super ! Nie wiem jaka jest tutaj muzyka, bo nie słuchałam. Tu się kłania brak Internetu w domu :)) ja tak lubię jak są piosenki w rozdziałach, bo one dodają taki nastrój i w ogóle, no ale jakoś przeczytałam ten rozdział w ciszy.
Mała jest strasznie urocza, jejuś. I bardzo mądra jak na swój wiek. Doskonale ją rozumiem, że kocha swojego tatusia i chce go poznać. Za to do Chanel problemy i zmartwienia przychodzą. Najpierw wiadomość, że Payne wychodzi z więzienia, na początku jest, że ona nadal o nim myśli i za nim tęskni, ona go kocha. Tak na prawdę nigdy go nie skreśliła, nie potrafiłaby. Potem wiadomość o ślubie siostry z mulatem, ah to akurat była dobra wiadomość, przynajmniej jedna. Potem mała wkroczyła do akcji i pierwsze co pomyślałam to, że Zayn myśli iż ta oto śliczna i słodziutka dziewczynka przed nim jest dzieckiem jakieś chłopaka Chanel, hah zdenerwował się trochę facet, nie powinien naciskać skoro przez 4 lata nie powiedziała nikomu o dziecku to chyba miała jakiś powód, ale to mu chyba zostało z tego Bad Boy'a no i się dowiedział, że to córeczka Liam'a. Ja nie zgadzam się w pełni z tym, że dziecko potrzebuje ojca, ale to na ten temat się wypowiadać nie będę, tutaj będę trzymać, że jednak potrzebuje, bo ja chcę aby oni wszyscy Liam, Chanel i mała byli razem, to sprzeczne z moimi myślami ale zrobię tutaj wyjątek. Mam taką myśl w głowie, że Zayn jednak coś powie Liasiowi (uwielbiam tak na niego mówić) i on znajdzie Chanel. Nie no znajdzie ją na pewno, ale z mini pomocą Malik'a, ale i tak hip hip huraaa !
Czekam na next <3 !
+ to zdjęcie awwwww *-*
Miłego wieczoru,
dobranocki, kolorowych snów <3
@zozolonator xx
Ojejkuu.. Brak mi słów.. No nwm co powiedzieć no .. Jest .. Hmm. genialnie to słabe słowo.. Jest .. Innaczej.. Lepiej.. Pięknie .. Widać że bardzo rozwinęłaś się literacko .. Nwm co powiedzieć.. Jest niesamowity .. Bosz.. Kocham <3 więcej nie mogę powiedzieć.. Brak mi słów.. Buziaczki :*
OdpowiedzUsuń@juliagodlewska xoxo
Ohh God!! To jest zajebiste! Nie wiem jak ty to robisz,że masz taki talent.*.* Czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuń(Przepraszam,że taki krótki,ale jestem na telefonie) :)
Oj będzie się działo... :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, sunshine ♥
So... Czekam z niecierpliwością na następny xx
@luv_my_jade
O jejku! Jest rozdział i jest po po prostu genialny! Jestem nim cholernie zachwycona! Ale zajebiście, że Liam wychodzi już z więzienia! I tak jak się spodziewałam... On nie da jej spokoju. Zayn dobrze mówił :D Ale to bardzo dobrze, bo faktycznie dziecko musi mieć ojca. A Chanel ciągle go kocha. To widać z daleka :D Ale ten szok... "On się pobrali?!" Hahaha xD I taki zdziwienie, że aż zatrzymałam się w trakcie czytania xD No ale super! I w ogóle oni przyjechali, każdy zdziwiony, wszyscy się wypytują kto kim jest... xD No zawsze spoko :D Ogólnie to świetny rozdział :D Bardzo, ale to bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńCzekam już na kolejny :)
Pozdrawiam :*
@its__Marta
CUDO! *,* Naprawdę świetne! Chce juuuuuż Liama ♥
OdpowiedzUsuńWenyy :*
@ola23_ola super nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Liam już wychodzi z więzienia :) Mam nadzieję, że szybko ich znajdzie, bo jestem ciekawa reakcji Chanel jak go ujrzy.
Nie mogę doczekać się nexta x
@JuliaKlove1D
Jezu tyle emocji w jednym rozdziale, a ty mi mówisz, że to dopiero początek? Nie wiem czy przeżyję resztę... Wszystko świetnie napisane, jak zwykle. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Jestem bardzo ciekawa czy Zayn wygada się przez Liam'em czy może Chanel mu o wszystkim powie. Tak więc powodzenia w pisaniu następnych rozdziałów. x /@narry_akamylife
OdpowiedzUsuńUhu Uhu.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę! Aż gorąco mi się zrobiło! A siedzę w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączka! Czekam na kolejny rozdział. ;) /@puchnina3
Ja pierdole.
OdpowiedzUsuńO kurwa mać
seodjfoirdfogijfrodifjg ^^
zajebiste
@demsiuhl